27 września 2024 o ósmej rano wystartowałem z Karpacza moją Meridą z ambitnym planem dojechania do Jizerki w Czechach i powrotu. Pogoda tego dnia nie rozpieszczała – było słonecznie ale wiał silny wiatr i nie było za ciepło. Oczywiście dla mnie standard bo zawsze jak zaplanuję coś do przodu to jest kiszka – ten piątek to był jedyny dzień w tym weekendzie w który było jakoś znośnie bo w piątek po południu zaczęło i całą sobotę i niedzielę już padało.

Wszystko było w porządku do podjazdu po czeskiej stronie który zaczął się na 65 km trasy – widać go na profilu ze stravy – trochę jechałem ale więcej prowadziłem rower i wymyśliłem sobie że pójdę na skróty lasem – to była masakra piłą motorową – śliskie kamloty i jeszcze trzeba rower ciągnąć za sobą. Jakoś się wdrapałem i potem przez Smedave do Jizerki jakoś dojechałem. W Jizerce licznik wybił 80 km – obiadek, piwko i byłem już wykończony więc wymyśliłem sobie że zjadę do Korenov i stamtąd zamówię sobie taxi do Karpacza – jednak jak zadzwoniłem do Szklarskiej po taxi i dowiedziałem się za ile pan pojedzie to jednak zdecydowałem się że dojadę do Szklarskiej i stamtąd już sobie wrócę taksówką do Karpacza.

No to na konia i do Szklarskiej przez Jakuszyce – oczywiście zaczęło kropić w Jakuszycach i miałem ostatnią szansę skręcić do zajazdu Bombaj – jednak stwierdziłem że zjadę i standardowo w największej ulewie sobie zjechałem te 5km i przemoczony do suchej nitki zadzwoniłem po taxi i wróciłem do Karpacza.

Razem wyszło 95km i 1941 przewyższeń – Moving time – 6:49 – Elapsed time – 8:58. W następnym roku muszę pobić ten wynik i pokonać ten podjazd w Czechach :).

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *